Ten przepis powstał w ciągu ostatnich dni, ponieważ miałam w półce dwie rzeczy, z którymi absolutnie nie wiedziałam, co zrobić: amarantus ekspandowany i prażoną soję. Pierwszy kupiłam sama, nie mając za bardzo pojęcia, do czego mogę go wykorzystać, natomiast tę drugą dostałam od cioci. Oba składniki leżały już w półce od kilku tygodni i zajmowały niezwykle cenne miejsce w mojej maleńkiej kuchni. I znów sprawdziło się powiedzenie: potrzeba matką wynalazku, w tym przypadku kulinarnego. Pulpety wyszły naprawdę rewelacyjne, bo jak się okazało dwa zbłąkane składniki okazały się parą doskonałą :) Natomiast przepis na sos podpatrzyłam na stronie zdrowienatalerzu.pl. Spodobał mi się już dawno i wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała go zrobić i było warto! Sos jest przepyszny!
Składniki:
1 1/3 szklanki amarantusa ekspandowanego
1 szklanka zmielonej prażonej soi
2/3 szklanki tartej mozzarelli i parmezanu (można zastąpić tofu)
2 jajka
1 łyżka curry
pieprz czarny świeżo mielony
ostra czerwona papryczka
sól himalajska
2-3 ząbki czosnku
1 czerwona cebula
oliwa z oliwek
2 łyżki czarnego sezamu (opcjonalnie)
Cebulę poddusić na oliwie. Wszystkie składniki wymieszać. Dodać cebulkę, przyprawić i formować kuleczki. Jeśli trzeba, można dodać odrobinę otrębów pszennych lub więcej amarantusa - w zależności od wielkości jajek.
Piec w piekarniku przez ok. 20 minut na złoty kolor.
Sos:
1 pęczek świeżego koperku
ok. 1/2 łyżeczki soli
1 1/2 szklanki wody
1 szklanka mleka sojowego niesłodzonego
1 szklanka orzechów nerkowca
1/3 szklanki płatków drożdżowych
Wszystko oprócz koperku miksujemy w blenderze. Po zmiksowaniu dodajemy poszatkowany koperek, mieszamy i zalewamy pulpety. Nie bądźcie zdziwieni, bo sos początkowo jest dość rzadki, ale po zapieczeniu gęstnieje :)
Zapiec w piekarniku przez ok. 10 minut. Smacznego!
Pulpety podałam również do zupy, z tymże oczywiście bez sosu i również smakowały wyśmienicie.