Wyjazd na Cypr był dla nas zupełną niespodzianką, więc nie mieliśmy czasu przygotować się do wyprawy. Była to nasza podróż poślubna, którą zresztą dostaliśmy w prezencie od kogoś naprawdę bardzo bardzo niezwykłego. Było spontanicznie, cudownie i smakowicie, choć nadal sądzę, że ze względu na mój stan emocjonalny po wszystkich przeżyciach, które miały miejsca zaledwie kilkadziesiąt godzin wcześniej, byłam zbyt otumaniona i zakręcona by wszystkim w pełni się cieszyć.
Po przyjeździe na miejsce przywitał nas cudowny błękit nieba, lekka pachnąca morzem bryza i niezwykłe barwy kwiatów French penny. Możecie zapytać: Czego chcieć więcej? No właśnie: niczego, a my mieliśmy jeszcze bonusy w postaci niesamowitego basenu przyhotelowego i jeszcze lepszej restauracji. Jestem bardzo wybredna, jeśli chodzi o jedzenie, tym bardziej ze względu na preferencje wegetariańskie i muszę przyznać, że do tej pory nigdy, nigdzie i nikomu nie udało się tak dogodzić moim kubkom smakowym. Ogrom dań warzywnych i sałatek sprawiały, że nie mogłam doczekać się posiłków. Myślę, że w najbliższym czasie podzielę się wami niektórymi pomysłami kulinarnymi, które przywiozłam z niniejszej wyprawy wraz z przyprawami, opalenizną i moją baterią słoneczną naładowaną do maksimum :)
Rejs do Błękitnej Laguny oraz możliwość pływania w tak przeźroczystej wodzie zapierały dech w piersiach.
Nigdy nie zapomnę smaku czereśni, które mieliśmy możliwość skosztować w jednej w górskich wiosek na Cyprze.
Górska kozica wyszła nam na spotkanie w Wąwozie Avakas i pewnie miała jeszcze lepsze widoki niż my :)
U źródeł Afrodyty...niestety wbrew obietnicom moje zmarszczki za żadne skarby nie chciały się wygładzić :)
Jaskinie skalne
Turecki meczet w Paphos
Ponieważ uwielbiam wszelkie klasztory, dwory, kościoły i małe zameczki, architektura na Cyprze bardzo mi odpowiadała. Swoim urokiem i prostotą doskonale wpasowywała się w piękny błękit nieba i atmosferę wyspy.
Zawsze z przyjemnością będę wspominać naszą cypryjską przygodę i to nie tylko dlatego, że była to nasza podróż poślubna czy ze względu na doznania smakowe, które zafundował nam rewelacyjny szef kuchni hotelu, w którym nocowaliśmy. Takiej gamy i zarazem harmonii kolorów, smaków i obrazów po prostu nie można zapomnieć.
Rewelacyjne zdjęcia, jesli amatorskie to gratuluję....
OdpowiedzUsuńW sumie amatorskie, ale z miłości do fotografii :)
OdpowiedzUsuń