wtorek, 19 lutego 2013

Cypr

Dziś pomyślałam sobie, że podzielę się z wami odrobiną słońca i wspomnień z wakacji, ponieważ nie wiem, jak wam, ale mi bardzo brakuje słońca, co niestety ma wpływ na mój poziom energii i optymizmu. Najważniejsze jednak, że wiosna już do nas pędzi - ja czuję ją już w powietrzu. Naprawdę nie mogę się doczekać! 

Wyjazd na Cypr był dla nas zupełną niespodzianką, więc nie mieliśmy czasu przygotować się do wyprawy. Była to nasza podróż poślubna, którą zresztą dostaliśmy w prezencie od kogoś naprawdę bardzo bardzo niezwykłego. Było spontanicznie, cudownie i smakowicie, choć nadal sądzę, że ze względu na mój stan emocjonalny po wszystkich przeżyciach, które miały miejsca zaledwie kilkadziesiąt godzin wcześniej, byłam zbyt otumaniona i zakręcona by wszystkim w pełni się cieszyć. 


Po przyjeździe na miejsce przywitał nas cudowny błękit nieba, lekka pachnąca morzem bryza i niezwykłe barwy kwiatów French penny. Możecie zapytać: Czego chcieć więcej? No właśnie: niczego, a my mieliśmy jeszcze bonusy w postaci niesamowitego basenu przyhotelowego i jeszcze lepszej restauracji. Jestem bardzo wybredna, jeśli chodzi o jedzenie, tym bardziej ze względu na preferencje wegetariańskie i muszę przyznać, że do tej pory nigdy, nigdzie i nikomu nie udało się tak dogodzić moim kubkom smakowym. Ogrom dań warzywnych i sałatek sprawiały, że nie mogłam doczekać się posiłków. Myślę, że w najbliższym czasie podzielę się wami niektórymi pomysłami kulinarnymi, które przywiozłam z niniejszej wyprawy wraz z przyprawami, opalenizną i moją baterią słoneczną naładowaną do maksimum :)




Rejs do Błękitnej Laguny oraz możliwość pływania w tak przeźroczystej wodzie zapierały dech w piersiach. 









Nigdy nie zapomnę smaku  czereśni, które mieliśmy możliwość skosztować w jednej w górskich wiosek na Cyprze. 






Górska kozica wyszła nam na spotkanie w Wąwozie Avakas i pewnie miała jeszcze lepsze widoki niż my :) 



U źródeł Afrodyty...niestety wbrew obietnicom moje zmarszczki za żadne skarby nie chciały się wygładzić :)



Jaskinie skalne


Turecki meczet w Paphos 








Ponieważ uwielbiam wszelkie klasztory, dwory, kościoły i małe zameczki, architektura na Cyprze bardzo mi odpowiadała. Swoim urokiem i prostotą doskonale wpasowywała się w piękny błękit nieba i atmosferę wyspy. 














 Dzikość, suchość i skalistość przeplatały się z wspaniałością palm, pięknymi barwami kwiatów, rozległą zielenią winnic i ogromem turkusowego morza. 










Zawsze z przyjemnością będę wspominać naszą cypryjską przygodę i to nie tylko dlatego, że była to nasza podróż poślubna czy ze względu na doznania smakowe, które zafundował nam rewelacyjny szef kuchni hotelu, w którym nocowaliśmy. Takiej gamy i zarazem harmonii kolorów, smaków i obrazów po prostu nie można zapomnieć. 

2 komentarze:

  1. Rewelacyjne zdjęcia, jesli amatorskie to gratuluję....

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie amatorskie, ale z miłości do fotografii :)

    OdpowiedzUsuń